MISHE, MASECZKA Z WODĄ LODOWCOWĄ I PAPAJĄ

MISHE, MASECZKA Z WODĄ LODOWCOWĄ I PAPAJĄ

Byłam ostatnio w sklepie pozornie tylko kupić składniki do spaghetti. Tak jakoś wyszło, że sklep opuściłam z Maseczką z wodą lodowcową i papają w płacie. Widziałam ją wcześniej na portalu DressCloud, ale nie sądziłam, że dostanę ją w takim markecie jak Dino. Kosztowała całe 5 zł więc nie dużo jak za maskę. Dedykowana jest dla cery suchej i dojrzałej.


''Maseczka na twarz w płacie z ekstraktem z owocu papai i wodą lodowcową, stworzona z myślą o pielęgnacji i wygładzeniu cery suchej i dojrzałej. Papaja, bogata w kwasy cukrowe, działa przeciwrodnikowo i nawilżająco na skórę. Woda lodowcowa z Islandii, bogata w drogocenne minerały, wspiera kondycjonujące działanie maseczki, a witamina B3 zwiększa elastyczność skóry i pomaga zredukować widoczność zmarszczek''.


Nie ukrywam, że szata graficzna kosmetyku bardzo mi się podoba, jednak najważniejsze jest tutaj jej działanie.
Podczas otwierania maseczki lekko ją przechyliłam i wyleciało trochę esencji. Kiedy wyciągnęłam zawartość to byłam pod wrażeniem, jak bardzo mocno jest nasączona, dosłownie jakby była w wodzie. Niezbyt mi to odpowiada.

Problem pojawił się wtedy, kiedy to musiałam nałożyć ją na twarz. Być może nie potrafię jej odpowiednio nakładać(pierwsze doczynienie z maską tego typu), ale ciężko było ją dopasować, miałam wrażenie, że zsunie mi się z twarzy. Dodatkowo otwory bardzo nie pasowały do mojej twarzy.

Sam zapach produktu jest delikatny i przyjemny. Porównałabym go do jakiejś odżywki do włosów lub odżywki do paznokci z Eveline.

Jeśli chodzi o efekt końcowy to jestem całkiem zadowolona choć liczyłam na więcej. W saszetce znajduje się dużo ekstraktu, którym można wysmarować szyję i dekolt. Zauważyłam, że maska dodatkowo chłodzi, co jest atutem w upalne dni. 
Maseczkę trzymałam na twarzy 20 minut według zaleceń producenta i rozczarowałam się kiedy twarz, szyja i dekolt strasznie się lepiły - bardzo nieprzyjemne uczucie. Po czasie jednak ten efekt zniknął i twarz była wygładzona, miękka w dotyku oraz wyglądała na zdrowszą.

Chętnie skuszę się na inną wersję tego kosmetyku, pomimo trudności w aplikacji maski.

Mieliście którąś z masek tej serii lub słyszeliście o niej?
Polecacie jakieś maski w płachcie?  
Dlaczego lubię kupować ubrania w Medicine?

Dlaczego lubię kupować ubrania w Medicine?

Medicine kupuję od niedawna i szczerze mówiąc na początku kompletnie nie zwracałam uwagi na ten sklep. Dopiero koleżanka opowiedziała mi co nieco o nim i pokazała przykładowe ubrania stamtąd. Początkowo kręciłam nosem, jednak im częściej przeglądałam ich asortyment, tym bardziej zaczęły mi się podobać.
Dziś jestem stałym bywalcem tego sklepu i pokrótce opowiem Wam dlaczego lubię uzupełniać moją szafę właśnie tam.
Na początku muszę zaznaczyć, że ubrania w tym sklepie różnią się nieco od innych sieciówek typu H&M, Cropp czy też Top Secret. Po prostu są w innym stylu, bardziej starodawnym(z tego co zauważyłam). Jeśli ktoś lubi takie klimaty to na pewno coś znajdzie dla siebie w tamtym miejscu.
Przejdźmy do meritum treści czyli dlaczego lubię kupować ubrania w Medicine. Zupełnie pominę fakt, że jestem wielką fanką rzeczy, które były kiedyś modne.
Po pierwsze większa część ich ubrania jest uniwersalna czyli np. jedną sukienkę mogę ubrać do teatru, na wystawę, do kina czy też na taką uroczystość jaką jest osiemnastka.
Po drugie każdy znajdzie coś na swoją kieszeń. Znajdują się tam zarówno ubrania od ok. 30 zł(nie rzadko są jakieś promocje) i wzwyż, jak i te za 120 zł(a jak boli kiedy nie ma się tyle gotówki).
Po trzecie moim skromnym zdaniem ten sklep wychodzi poza kanon tego, co jest w danej chwili modne(zazwyczaj) i serwuje nam coś nieszablonowego, coś, co nie znajduje się w co drugim sklepie.
Na zdjęciach powyżej widzicie jedną z sukienek Medicine i wiem, że założę ją na niejedną okazję. Ma prosty fason, spiczasty dekolt, bufiaste rękawki i cała zapinana jest na guziki. Na dole znajduje się urocza falbanka z małym wycięciem po środku. Pomimo, że jest długa i czarna to jest przewiewna. Kupiłam ją za całe 35 zł, ponieważ była ona przeceniona i od tej przeceny była kolejna przecena, tym razem o -30%, także to był dobry zakup!
Do niej wybrałam żółte sandałki z kolekcji Julii Wieniawy, które są na stabilnym i wygodnym obcasie i będą dobrze komponować się z niejednym zestawem ubrań.

Sukienka - MEDICINE
Buty - DEICHMANN

Kupowaliście coś kiedykolwiek z Medicine? Jak Wam się dana rzecz sprawdziła?
Jak Wam się podoba takie zestawienie?
Polecacie jakiś inny sklep z nieszablonowymi ubraniami? 
Copyright © 2014 Recenzje przy herbacie , Blogger